www.30.fora.pl

malena

Przeczytałam art. Mózg na dopingu - [link widoczny dla zalogowanych]
Rzecz o psychofarmaceutykach. I się mocno zastanawiam - wspomagać pracę mózgu czy nie wspomagać. Jeśli ceną za 3 lata "znakomitej"pracy i osiągnięte w tym czasie sukcesy jest 8 tygodni leczenia uzależnienia, to cena nie wydaje się zbyt 'wygórowana'.
Rozważam sprawę czysto teoretycznie. Przynajmniej na razie Mr. Green

malena

Swoją drogą różne metody wspomagania mózgu są stosowanie od wieków - ćwiczenia na koncentrację, ćwiczenia relaksacyjne, ćwiczenia pamięci.
I znowu - można porównywać te sposoby z łykaniem 'tabletek'?
A środki pochodzenia "naturalnego" też stosowanie od stuleci?

fedrus

Nie, zdecydowanie nie czuję potrzeby wspomagania w jakikolwiek sposób pracy mojego mózgu. Funkcjonuje bez zarzutu i zdecydowanie sprawniej niż mózg przeciętnego Kowalskiego. Razz

Chociaż gdybym był matematykiem, albo fizykiem, pewnie czytałbym tego rodzaju doniesienia z zainteresowaniem.

fedrus

Pokusa była nie do odparcia – wystarczy jedna tabletka, by móc góry przenosić. Uczyć się bez najmniejszego wysiłku, wszystko pamiętać, włączać swój intelekt niczym silnik w samochodzie. Kto by tego nie chciał? Mając taką broń, można na luzie zdawać wszelkie egzaminy, prowadzić wykłady i konferencje. Dokładnie wyregulowana chemia mózgu sprawiała, że pokonanie konkurencji, zdobycie wymarzonego zawodu i rozpoczęcie błyskotliwej kariery stawało się dziecinną igraszką.

Tabletkę weźmie Kowalski, weźmie Nowak, weźmiesz Ty, wezmę ja. Co to zmieni? Nic. Wszyscy podskoczymy o jeden poziom, różnice między nami nadal pozostaną takie same.
A poza tym jak ktoś się urodził mało bystrym i wolno myślącym to i takim umrze, tabletka nie zrobi z niego Einsteina.

malena

Masz szczęście Smile

albo może umiesz stawiać granice. W obu przypadkach - godne podziwu. Piszę to szczerze, więc proszę, nie doszukuj się tutaj podtekstów
Ja się nad tym zastanawiam, bo kusząca wydaje mi się perspektywa pracy na zwiększonych obrotach. Być może wtedy byłabym lepsza w tym co robię? A to ma znaczenie.

fedrus

malena

Ludzie pracujący "ciałem" są ograniczeni fizjologią tego ciała. Czy praca mózgu ma jakieś ograniczenia?
Nie wiem, jak może wyglądać przyszłość przy tłumach jadących na psychofarmaceutykach. Ale patrząc na jakoś usług świadczonych przez niektóre korporacje, mam wrażenie, że tam funkcjonuje ciche przyzwolenie na takie wspomaganie.

fedrus

malena

Chyba nie znamy jeszcze na tyle mózgu, aby móc to potwierdzić. Opisywane są przeróżne przypadki osób, których mózgi w nietypowych okolicznościach wykazywały wyjątkowe umiejętności - m.in. w "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem" O. Sacksa.

fedrus

Czytałem. W starej dobrej serii z Wodnikiem wydawnictwa Rebis. Wszystko się zgadza, z tym, że to są pojedyncze przypadki.

lukrecja

fedrus

malena

To są opisane, dość dokładnie zbadane przypadki. Wiele może być takich 'nieopisanych', bo nie było w pobliżu nikogo, kto by się nimi zainteresował. To tylko bardziej utwierdza w przekonaniu, że mózg ma możliwości Smile

lukrecja

Trochę inaczej odczytuję ten cytat, fedrus. Pisząc, że Twój mózg "funkcjonuje zdecydowanie sprawniej niż mózg przeciętnego Kowalskiego" (czego, przecież, nie neguję) dowodzisz, że nie jesteś przeciętnym Kowalskim, ale kimś o inteligencji ponadprzeciętnej. Trzeba chyba mieć mocne podstawy, by tak sądzić Think

Jeśli mowa o możliwościach mózgu, to ciekawi mnie, jaki może być związek między zażywaniem "wspomagaczy" a IQ. Tzn. czy wynik testu na IQ rozwiązywanego w momencie typowej dla danego osobnika kondycji umysłowej, będzie się znacząco różnił od testu wykonanego "pod wpływem". Innymi słowy, czy można stwierdzić, że środek dopingujący podnosi poziom czyjejś inteligencji? Sprawność, szybkość, kojarzenie, tak, to rozumiem, ale do jakiego stopnia?
Zawsze byłam tępa z fizyki. To jest dziedzina nauki zbyt abstrakcyjna dla mnie. Czy mój mózg, z chemiczną pomocą, poradziłby sobie z czymś, czego do tej pory nie rozumiał, nie obejmował, nie ogarniał wyobraźnią...

Jayin

Wspomagacze by mi się przydały. I owszem. Ale takie "na wytrzymałość fizyczną" mózgu, organizmu. Ale na pewno nie takie, wspomagające "przyrost IQ" czy takie pt. "Inteligiencja w pigułce" Smile

Co innego sztuczne wrażanie nieobecnych do tej pory cech, czy zmuszanie organizmu do działań dotychczas mu nieznanych, a co innego wspomaganie wytrzymałości organizmu w tych rejonach, które już istnieją i działają, a po prostu potrzeba, by działały dłużej.

Z drugiej strony - jeśli mózg jest zmęczony, to chyba ma do tego prawo i warto dać mu odpocząć... Nie?

(to mówiłam ja. nałogowa pracoholiczka.)

fedrus

Może takowe mam, oczywiście mogłem napisać zdanie inaczej: jestem zadowolony z funkcjonowania swojego mózgu, koniec, kropka, ale nie chciałem, lubię czasem być nadętym dupkiem. Angel

Skupmy się jednak na mózgu jako takim, a nie moim.
Maleno, oczywiście mózg ludzki jakieś tam rezerwy pewnie ma, przecież my przyswajamy o wiele, wiele, więcej informacji niż ludzie żyjący parę wieków temu, obawiam się jednak, że przyszłość będzie należeć do inteligencji bazującej na krzemie

lukrecja

Rezerwy podobno posiada ogromne. Naukowcy twierdzą, że większość ludzi wykorzystuje nie więcej niż 10 % możliwości swojego mózgu. Właściwie, to szalenie budujące - żyć w świadomości, że ma się taki potencjał... Angel

letnisztorm

A ja jednak nie jestem zadowolona. Pamiętam całe mnóstwo różnych rzeczy, nazwiska , sprawy, wydarzenia sprzed lat a nie jestem w stanie zapamiętać numeru mojego telefonu.

W związku z moją pracą pamiętam tysiące nazwisk i adresów, a po pięciu minutach zapominam imię osoby która mi się przedstawia.

16117

Właściwie mnóstwo rzeczy można wyćwiczyć, jeśli tylko ma się czas i chęci. Środki chemiczne skracają tę długą drogę, czy jednak nie nadają jej przypadkiem błędnego kierunku?
Z drugiej strony, wszystko jest chemią...

lukrecja

Tu w ogóle była mowa o kosztach w postaci 8 tygodniowego uzależnienia, ale przecież nikt nie da gwarancji, że to jedyny koszt, że w zależności od właściwości danego organizmu, czyjś mózg nie przypłaci nadużywania chemii nieodwracalnymi uszkodzeniami i skutkami ubocznymi, które nie miną wraz z zaprzestaniem zażywania. Nie wspominając już o kosztach dla bliskich takiej osoby, która w zaawansowanej fazie nałogu zacznie w końcu wybijać się z tego perfekcyjnego rytmu.